truskawki

NAJLEPSZY SEZON W ROKU
sezon na truskawki

Żaden inny owoc ani warzywo, ani nic na świecie nie ma takiego wejścia w sezon, jak truskawki.

Czereśnie. Czereśnie mają mocne wejście, ale ogranicza się ono do cen z kosmosu i żartów o tym, że kosztują tyle, co mieszkanie w dobrej dzielnicy.

Tymczasem truskawkami żyjemy cały rok. Zimą chodzimy powoli uliczkami dyskontów i kiedy tylko wzrok nam się zatrzyma na malutkim plastikowym pudełku z sześcioma lekko czerwonymi owocami w środku, toczymy wewnętrzną walkę. Wiemy, że będą niedobre. Ale chcemy je znów mieć. Zamykamy więc oczy, żeby nie patrzeć na cenę i zabieramy je do domu, aby raz jeszcze się rozczarować.

A potem nadchodzi wiosna i zawsze jest nadzieja, że może pojawią się wcześniej. Kupujemy sadzonki do ogrodów, na balkony i parapety. Rozglądamy się uważnie na targu, a może to już?

A kiedy zaczynają się pojawiać, najpierw nieśmiało kupujemy pół kilograma, potem coraz więcej i więcej.

 

Ale kiedy sezon jest w pełni, są znaki. Nagle, tu gdzie do wczoraj było miejsce parkingowe, rozkłada się pan ze stolikiem i prowizorycznym zadaszeniem. Gdzieś dalej, ktoś parkuje niedużym suwem, otwiera bagażnik, który wypełniony ma kobiałkami. Przy drogach większych i mniejszych, nie wiadomo skąd, pojawiają się właściciele truskawek. I to są wreszcie prawdziwe truskawki. Mają kilka cech, o których powinniśmy pamiętać i zimą:

  • pachną

  • są w kobiałce (najlepiej lekko pobrudzonej sokiem)

  • mają ślady błota tu i tam

  • złapane mocno w garść zaraz puszczają sok.

truskawki na półmisku

Przez kilka tygodni dzień bez truskawek jest dniem straconym. Koktajle, desery ze śmietaną, pierogi, drożdżówki, ryż, makaron, ciasto, naleśniki, chałki, sałatki owocowe, przekąski, pankejki, burgery nawet! Wszystko, byle się najeść na zapas.

 

W tym samym czasie nasze zamrażalniki zapełniają się zapasami truskawkowymi, bo przecież wiemy, że koniec jest bliski. Najpierw odjeżdża suv z pustym bagażnikiem, na którym polecaliśmy przez ostatnie dni. Potem pan z miejsca parkingowego składa swój prowizoryczny targ. Zniknęli, jakby zapadli się pod ziemię.

Potem kończą się zapasy w supermarketach i na placach targowych. A potem to już zaraz szkoła, liście z drzew i znów damy się nabrać na małe plastikowe pudełko w dyskoncie. Byle do czerwca. Byle do czerwca.