truskawkowo-czereśniowy

czas przełomu

Żyjemy w czasach przełomu. Nieustannie. Tym razem jest to przełom między sezonem truskawkowym, a sezonem czereśniowym. Trochę smutno, bo z truskawkami trzeba rozstać się na cały rok. Smutno jeszcze dlatego, że truskawki to smak początku lata – pierwszych upalnych dni, uczucia, że wszystko jeszcze przed nami, zakończenia roku szkolnego i wszystkich innych cudowności, jakie niesie za sobą końcówka czerwca.

Ale czereśnie to już słodycz zupełna, lato w pełni, kiedy już zapomniało się co to szkołą, co to wiosna i co to jesień. Jakby nigdy nie było nic innego niż lato. To krótkie spodenki, kolana poobijane i piegi. Więc jak tu na to nie czekać?

Jestem rozdarta między żalem i nadzieją na smaczną przyszłość. Ale znalazłam idealne rozwiązanie, żeby pogodzić dwa sezony.

Jest to tort przełomowy: truskawkowo-czereśniowy.

Jedliśmy go wszyscy, a za oknem raz było palące słońce, raz zbierały się chmury. Padał deszcz, a potem nagle niebo robiło się niebieskie. I tak nam się to wszystko przeplata. Oby zawsze jak truskawki z czereśniami – od słodkiego, do słodkiego.

Torcik truskawkowo-czereśniowy

Składniki bezy:

Białka jajek – 3 szt.

Cukier puder – 18 dag

Mąka ziemniaczana – łyżeczka

Ocet z białego wina – łyżeczka

 

Składniki kremu:

Masło – 20 dag

Cukier puder – 15 dag

Śmietana 36% lub 30% - 150ml

Czereśnie (połówki bez pestek) – 20 dag

Spirytus – łyżeczka

Do kremu można dodać suszone wiśnie.

 

Składniki galaretki:

Truskawki – 50 dag

Cukier – 25 dag

Żelatyna spożywcza w płatkach – 1 opakowanie

 

Dodatkowo:

Słodka bułka – 1 szt

Śmietana 30% - 400 ml

Cukier puder – 2 łyżki płaskie

Świeże truskawki i czereśnie.

 

Przyrządzam:

Najlepiej zacząć od bezy i przygotować ją dzień wcześniej.  Nagrzewam piekarnik do 1200C. Blachę do pieczenia wykładam pergaminem. Z okrągłej rozpinanej formy do ciast (u mnie o średnicy 20 cm.) wyjmuję denko i obrysowuję na pergaminie. Białka jajek ubijam na sztywną pianę dodając partiami cukier. Pod koniec dodaję skrobię i ocet, ubijam jeszcze chwilę. Piana powinna być sztywna, błyszcząca. Przekładam na pergamin rozprowadzam aby wypełnić narysowany okrąg. Wstawiam do piekarnika i piekę bezę przez 30 minut. Po tym czasie zmniejszam temperaturę do 1000C i suszę bezę przez 3 godziny, po tym czasie wyłączam piekarnik, uchylam drzwi piekarnika (wstawiając łyżkę drewnianą) i pozostawiam do ostygnięcia. W czasie suszenia bezy przygotowuję galaretkę. Truskawki myję, usuwam szypułki kroję (jeśli są duże) przekładam do rondelka, dodaję cukier i podgrzewam na niewielkim ogniu. Doprowadzam do wrzenia, upewniam się, że cukier się rozpuścił i odstawiam. Część konfitur 3 -4 łyżki odkładam. Żelatynę namaczam w niewielkiej ilości wody (truskawki puszczą sporo soku). Rozpuszczoną wlewam do konfitury truskawkowej i mieszam przez chwilę aby dokładnie rozprowadzić. Wstawiam garnek do miski z wodą (dodałam jeszcze kostki lodu do wody było gorąco i obawiałam się, że galareta nie zwiąże). Okrągłą formę wykładam papierem do pieczenia (nadmiar obcięłam). Bułkę kroję na kromki grubości około 1 cm i wykładam nimi szczelnie dno formy, lekko ugniatam palcami. Smaruję odłożoną częścią konfitury (bez żelatyny) i odstawiam aby kromki nasiąknęły. Tężejącą galaretę wlewam na kromki bułki, a następnie foremkę wkładam do lodówki do stężenia.

Następnego dnia przygotowuję krem maślany. Masło w temperaturze pokojowej wkładam do miksera i ubijam dodając partiami cukier do czasu aż masa będzie biała. Dodaję śmietanę (również partiami) a na koniec spirytus. Ubijam aż krem będzie gładki. Czereśnie myję osuszam kroję na połówki usuwam pestki i dodaję do kremu. Delikatnie mieszam. Wyjmuję z lodówki foremkę, otwieram i usuwam papier (boki ładnie się odklejają, nadmiar papieru przycinam nożyczkami na równo z denkiem foremki). Nakładam krem na galaretkę, rozprowadzam. Na krem układam czapkę bezową. Ubijam śmietanę, nakładam na bezę, na wierzch owoce i gotowe. To znaczy prawie gotowe – bałagan gigantyczny ale nagroda boska :)