trochę oddechu

po świętach

Jeszcze do końca nie ochłonęłam po świątecznym szaleństwie. Jak co raku zjadłam zbyt dużo, choć obiecywałam sobie, że nie zjem niemal nic. Wracaliśmy w poniedziałek z samochodem obciążonym jak nigdy – tym, co w naszych brzuchach i tym co w naszych walizkach:

- Wieźcie trochę babki, zjecie sobie.

- Weźcie ciasta, mi i tak tego nie zjemy.

- Mazurek został, smakował wam przecież, weźcie.

- Wędlina, weźcie takiej w Krakowie nie kupicie.

- Weźcie pół naszej lodówki i kilka dodatkowych rzeczy. Weźcie, weźcie, czemu macie nie wziąć.

 

Wzięliśmy to wszystko, nie było innej rady. Zjedliśmy i czujemy się jak słoniki. Potrzebujemy wytchnienia i czegoś lekkiego. W takich dniach robimy galaretkę z kurczaka. Idealne zwieńczenie świąt.

 

Studzienina

czyli galareta drobiowa

 

Składniki:

Podudzia kurczaka z kością - 6-8 szt.

Marchewka – 2 szt.

Cebula – 1 szt.

Pietruszka – 1 szt.

Seler - kawałek

Jajka przepiórcze – opakowanie

Groszek zielony – z puszki lub mrożony

Lubczyk – świeży

Natka pietruszki

Sól

Pieprz

Woda – ok. 2 litry

Żelatyna spożywcza (ewentualnie)

Przyrządzam:

Bajecznie proste danie, pyszne i lekkie. W sam raz po świątecznych szaleństwach. 

Z mięsa usuwam całą skórę. Do garnka wlewam zimną wodę, wkładam mięso, obrane warzywa i bardzo powoli gotuję bez przykrycia. Powstające szumy bardzo dokładnie usuwam, rosół musi być krystalicznie klarowny. W czasie gotowania rosół się zredukuje i o to chodzi. Doskonale się zetnie, aczkolwiek galaretka będzie dość miękka. Jeśli lubicie twardszą możecie dodać żelatynę (przygotujcie wg przepisu na opakowaniu). Kiedy mięso będzie miękkie dodaję sól, pieprz świeżo zmielony i posiekany lubczyk, trzymam na ogniu minutę i odstawiam garnek do ostygnięcia. W tym czasie gotuję jaka na twardo, studzę je i obieram. Odławiam mięso i marchewki. Pozostały bulion przecedzam przez gęste sito. Do niewielkich szklaneczek wkładam, kawałki mięsa, plasterki marchewki, połówki jajka, groszek (wcześniej odsączony, jeśli mrożony to ugotowany).  Posypuję posiekaną natką pietruszki i zalewam bulionem. Odstawiam do lodówki do stężenia. Podaję z ćwiartką cytryny do skropienia.  Można podawać z dowolną zieleniną jaka wam przyjdzie do głowy. Jest wiosna więc można podać z młodymi listkami mniszka.